Trochę od producenta:
"Wiemy jak trudno jest znaleźć idealny krem do cery tłustej i mieszanej dlatego z uwagą stworzyliśmy idealny produkt do pielęgnacji Twojej skóry. Tłoczony na zimno olej z orzechów laskowych jest lekki i szybko się wchłania wzmacniając naczynia włosowate i równocześnie ujędrniając i nawilżając skórę. Fantastyczny olej jojoba w połączeniu z wodą z kwiatu pomarańczy reguluje gruczoły łojowe a olej z grejpfruta tonizuje i rozjaśnia skórę!"
Wiem, wiem będę się powtarzać ale uwielbiam kiedy producent rozpieszcza Nas nie tylko zawartością ale również opakowaniem. Make Me Bio dba o klientki ponieważ ich słoiczki to cud, miód, malina i orzeszki. Są po prostu piękne. Po pierwsze szklane opakowanie, niezmiernie rzadko teraz spotykane mnie kojarzy się z produktem porządnym, najwyższej jakości. Po drugie szata graficzna, niby prosta ale ma w sobie to coś co przykuwa moją uwagę. Muszę przyznać, że jestem typowym wzrokowcem dlatego kiedy firma oferuję takie opakowania od razu jestem pozytywnie nastawiona do zawartości.
Konsystencja jest rzadka, typowa dla produktów przeznaczonych do cery tłustej. Ta cecha sprawia, że krem jest niezwykle wydajny i trudno będzie go zużyć w okresie przydatności tj. 6 miesięcy.
Zapach przyjemny, dominuje w nim woń pomarańczy.
Po użyciu kremu pierwszą cechą jaką doświadczamy jest uczucie ściągnięcia. Początkowo bałam się, że krem po prostu mnie uczula jednak nie pojawiły się żadne skutki uboczne typu zaczerwienienia, wysypki, podrażnienia. Po prostu taki urok produktu, ale nie zraźcie się ponieważ po paru sekundach uczucie znika. Krem wchłania się powoli i na początku pozostawia świecąca się warstwę która po paru minutach zanika. Jeżeli rano macie nieco więcej czasu polecam wysmarować twarz Featherlight ponieważ po całkowitym wchłonięciu cera pozostaje matowa na długie godziny, ja jednak stosuję go jedynie na noc ponieważ taka dawka nawilżenia jest wystarczająca dla mojej cery. Ponadto zauważyłam, że krem znacznie ogranicza pojawianie się niedoskonałości oraz łagodzi te już powstałe sprawia, że ranki szybciej się goją, a zaczerwienienia bledną.
Cena: 69 zł / 60 ml
Możecie kupić TUTAJ
Podsumowanie:
Make Me Bio skradło moje kosmetyczne serce nie tylko opakowaniem ale również zawartością. Krem Featherlight nawilża, zapobiega niedoskonałościom i ogranicza wydzielanie sebum. Polecam!
Znacie firmę Make Me Bio ? Stosujecie naturalne kremy do twarzy ?
Miałam krem z tej marki do cery trądzikowej i mogę zapewnić że są to świetne kosmetyki !
OdpowiedzUsuńNigdy nic nie miałam z tej firmy ale ja należę do sceptyków jeśli chodzi o naturalną pielęgnację :) Piękne wiosenne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńJa mam akurat cere suchą także mi pewnie bardziej sprawdziłaby się wersja różana, ale kto wie może na lato będzie w sam raz:)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam naturalne kosmetyki wiec jestem za! :-)
OdpowiedzUsuńJa ma cerę sucha . Jednak produkt jest bardzo ciekawy ;) przyjrzę sie ich asortymentowi ;)
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę wypróbować produkty Make Me Bio, w szczególności kusi mnie krem Orange Energy i ich puder myjący :)
OdpowiedzUsuńświetny, tylko ta cena xD
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki, ale mam cerę trądzikową i jej stan jest ostatnio opłakany, więc z desperacji wypróbuję nawet za cenę 70 zł :)
OdpowiedzUsuńMnie akurat strasznie zapychał :(
OdpowiedzUsuńBardzo ich lubię,myślałam nad tym kremem,a na liście jest Fitomed więc ten poczeka :)
OdpowiedzUsuńjak pachnie pomarańczą to od razu skradłby moje serce tylko że moja cera jest sucha i wrażliwa :)
OdpowiedzUsuńNaturalne kremy stosuję ale tej marki dotąd nie znałam :)
OdpowiedzUsuńMarkę kojarzę, jednak nie używałam ich kosmetyków, ale bardzo chętnie to zmienię i skuszę się choćby na ten krem, bo byłoby super gdyby w końcu coś ogarnęło moje przetłuszczanie się skóry :D
OdpowiedzUsuńOpakowanie rzeczywiście urocze, chętnie bym wypróbowała :) / zaobserwowałam :)
OdpowiedzUsuńjesli ma taka konsystencje to moze sie skusze
OdpowiedzUsuńFirmę znam, ale kosmetyków nie testowałam :) Ten krem zdecydowanie do siebie woła :D
OdpowiedzUsuńWyglada ciekawie i kusi zapach pomarańczy :)
OdpowiedzUsuńMiałam pomarańczowy i był super :) teraz kusi mnie krem pod oczy :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę na pomarańczowy :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej firmie i strasznie mnie kusi, ale póki co limit na wydatki na najbliższy miesiąc już mam zajęty więc zostaje mi czekać do lata, aby wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się różany, ale tego też chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam naturalne kosmetyki !
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiowetestowaniee.blogspot.com
Zaciekawiłaś mnie a pomarańczowy zapach dodatkowo przemawia na jego korzyść
OdpowiedzUsuńOpakowania tej marki są urocze :) Już kiedyś zastanawiałam się nad jakimś zamówieniem ze strony i chyba powrócę do tej myśli :)
OdpowiedzUsuńkompletnie nie znam tej firmy, ale podoba mi się praktyczne opakowanie i lubię zapach pomarańczy :)
OdpowiedzUsuńBardzo dużo dobrego słyszałam o produktach tej marki, aż kusi mnie, żeby je wypróbować :-)
OdpowiedzUsuńAkurat jestem posiadaczką cery tłustej :) boje się eksperymentów z kremami, chociaż po ten jakoś nie bałabym się sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńThe balance of my life
Nie słyszałam jeszcze o tej marce :)
OdpowiedzUsuńNie znam ale zapisuję stronę, przyjrzę się mu bliżej jak mój krem będzie się kończyć :) I popieram, opakowanie musi być ładne. Krem z plastikowej tubki niby może być ale jak coś wygląda ładnie to od razu przyjemniej się tym wysmarować :D
OdpowiedzUsuńJa kupiłam sobie wersję pomarańczową i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńciekawy produkt:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Monika
Lubię produkty tej marki, miałam dwa kremy:):)
OdpowiedzUsuńcena wysoka ale to pewnie za sprawą magicznego słowa BIO :)
OdpowiedzUsuńdobrze się spisał ;)
OdpowiedzUsuńNe znam, ale ciekawy.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, zmagam się z trądzikiem więc to coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tego kosmetyku ale cena mnie trochę odstrasza...;p
OdpowiedzUsuńczas rozejrzec się za kosmetykami z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o nich
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa tych kosmetyków, ale trochę boję się zaryzykować, bo nie są z najtańszej półki cenowej i gdyby się nie sprawdziły to byłabym bardzo zawiedziona :)
OdpowiedzUsuńA mnie zachęcił zapach :) ciekawa jestem jak by działał na moją skórę..
OdpowiedzUsuńZ MMB miałam tylko puder do mycia twarzy, który nota bene uwielbiałam :)
OdpowiedzUsuńJest na mojej liście od dawna i jak tylko wykończę swoje zapasy na pewno trafi w moje ręce;)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować któryś krem z tej marki :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory z Make Me Bio miałam krem Garden Roses, który znakomicie sprawdził się u mnie zimą. A teraz powoli kończę krem pod oczy. Kolejny będzie prawdopodobnie krem Orange Energy, chociaż ten który opisujesz też mnie kusi :)
OdpowiedzUsuń